Zamknij

CHORA SÓJKA ZOSTAŁA URATOWANA DZIĘKI PANI MAŁGOSI I JEJ SYNOM (Z NASZĄ MAŁĄ POMOCĄ)

20:39, 13.01.2022 redakcja Aktualizacja: 20:40, 13.01.2022
Skomentuj

Czasem by pomóc jednemu małemu stworzeniu potrzeba wysiłku wielu osób.

Tak też było w przypadku znalezionej chorej sójki. Pani Małgosia w grudniowe popołudnie zaalarmowana przez swoje dzieci zobaczyła, że na jej podwórku tuż obok schodów siedzi duży ptak z niebieskimi skrzydłami. Po dokładnym jego obejrzeniu okazało się, że jest to sójka, która zachowywała się w bardzo nietypowy sposób. Nie ruszała się z miejsca, nie uciekała przed ludźmi i siedziała bezpośrednio na ziemi jakby nie umiała latać.

Jednak kiedy próbowano ptaka złapać, ten zaczął uciekać. Nie latał, ale niezwykle szybko biegł na swoich krótkich łapkach. W pogoń za nim ruszyło natychmiast dwóch synów Pani Małgosi, Robert i Arek. Ptak choć szybko biegał na swoich krótkich nóżkach, jednak bez możliwości latania nie poradziłby sobie i padłby łupem drapieżników albo np. zamarzł. Robert i Arek z wielkim poświęceniem łapali ptaka, a wsperały ich w tym koleżanka Jowita i siostra Martynka.

Sójka jednak była tak wystraszona, że uciekała jak najdalej od próbujących ją pochwycić chłopców. Ostatecznie wpadła do przepływajęcej niedaleko rzeczki skąd została szybko wyciągnięta, a następnie zapakowana do kartonowego pudełka. Po czym dostała pić i spędziła kilka godzin w domowym zaciszu w cieple obserwowana przez domowników.

Ponieważ sójka miała zranioną nogę i nie wiadomo było, czy może samodzielnie latać postanowiono, że trzeba ją oddać do jakiegoś ośrodka zajmującego się opieką nad dzikimi ptakami. I tu pojawiliśmy się my. Pani Małgosia niestety nie mogła zawieźć sójki do ośrodka, a więc zaoferowaliśmy swoją pomoc. Późnym wieczorem ptak został przez nas zawieziony do leśniczówki w Napromku. Tam odebrał go i przejął nad nim opiekę nadleśniczy Lech Serwotka z Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt.

Sójka trafiła na obserwację, a przebywając pod opieką leśniczego miała inne ptasie towarzystwo: dudka i szpaka.

Rano w poniedziałek 13 grudnia zadzwoniliśmy do Ośrodka w Napromku, aby dowiedzieć się o stan ptaka. Jak powiedział nam leśniczy, sójka ma się dobrze i w najbliższym czasie zostanie wypuszczona na wolność.

Przyczyną jej kiepskiego stanu było najprawdopodobniej zderzenie z samochodem. Była potem oszołomiona i ogłuszona. Potrzebowała czasu i spokoju, aby dojść do siebie.

W ten sposób ginie wiele ptaków. Zderzenie z rozpędzonym samochodem jest dla nich często śmiertelne. - powiedział w rozmowie leśniczy Lech Serwotka

Dlatego jeśli już coś takiego nam się przytrafi lub zauważymy potrąconego ptaka to warto go zabezpieczyć i pomóc, by doszedł do siebie. Jeśli obrażenia są poważniejsze, to warto szukać pomocy u specjalistów.

Choć nie zawsze udaje się uratować zwierzę w potrzebie to zawsze warto próbować - dodał Lech Serwotka.

By pomóc zwierzęciu często trzeba wysiłku wielu osób, w przypadku sójki wszystko zadziałało:  ludzie, którzy nie przeszli obojętnie obok dziwnie zachowującego się ptaka; dzieci, które z poświęceniem go łapały; my, którzy zapewniliśmy mu transport do ośrodka i na koniec opieka w Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt, gdzie pod czujnym okiem leśniczego Lecha Serwotki ptak odzyskał siły.

Czy warto było? Tak było warto! I każdy kto kiedykolwiek widział uratowane zwierzę dobrze o tym wie.

(redakcja)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%